piątek, 30 listopada 2012

3. Ich setki słów na wietrze, ich gesty, ból - to piękne.



Wspinam się po stromych schodach prowadzących do mieszkania na ostatnim piętrze. Mam stanowczo powyżej uszu wpijającej się w ramię torby i mokrych kropli spływających gdzieś za kołnierz kurtki, ale równocześnie z ulgą ogarniam wzrokiem całą klatkę schodową. Gdyby Ksenia coś przeskrobała raczej już dostrzegłbym jakieś niepokojące znaki, bo nigdy nie bawi się w półśrodki.
Ostatnie stopnie pokonuję biegiem i dopadam do dzwonka dysząc jak parowóz. Wreszcie w domu, przemyka mi przez myśl i uśmiecham się mimowolnie na widok Kseni, ubranej w swój mieniący się tysiącem kolorów fartuch, kiedy otwiera mi drzwi i zamiera z oczami wielkości pięciozłotówek.
- Michaś! – z jej ust wydobywa się radosny pisk i sekundę później rzuca mi się na szyję, nieomal zwalając mnie przy tym z nóg. – Namalowałam ci coś, wiesz? – trajkocze radośnie, podczas kiedy ja z przymkniętymi oczami chłonę jej zapach i ciepło. – Heeeej, ziemia do Kubiaka! Przytulasz krasnala, nie słonicę, więc może trochę subtelności? - mamrocze rozbawiona i teatralnie odpycha mnie od siebie łokciami, co zupełnie ignoruję wpatrując się w jej promieniującą radością twarz, jej roziskrzone oczy i wygięte w szerokim uśmiechu usta.
- Stęskniłem się po prostu. – mówię i jakby na przekór mocniej przyciskam ją do siebie.
- No, to jestem. – informuje mnie beztrosko. – Zrobiłam kolację… jesteś głodny? – pyta dopiero wtedy, kiedy ma pewność, że na moment możemy się od siebie odkleić i poprzestać tylko na splecionych dłoniach.
- Jak wilk. – oznajmiam uśmiechając się promiennie.
- To chodź do kuchni. – prowadzi mnie za rękę jak małe dziecko, co kawałek zerkając za siebie, jakby chciała się upewnić czy to nie żart i naprawdę już jestem. Czuję jej smukłe palce zaciskające się na mojej dłoni, czuję wymieszany z farbą olejną zapach jej ulubionych perfum, czuję, że każdy nerw mojego ciała rwie się w jej kierunku…
- Chodź. Jeszcze na sekundę. – zatrzymuję się tuż przed wejściem do kuchni i zdecydowanym ruchem przyciągam jej filigranowe ciało do siebie. – Kocham cię. – szepczę w jej włosy.
- Ja ciebie mocniej. – odpowiada wędrując wzrokiem aż do moich ust, na co delikatnie się uśmiecham i podnoszę ją na wysokość swojej twarzy. – Jeśli mnie w tej chwili nie pocałujesz, Kubiak, to gwarantuję, że najbliższą noc spędzisz na kanapie. – grozi z błyskiem rozbawienia w spojrzeniu i z miną niewiniątka wsuwa ręce pod moją koszulkę.
- Och, w takim razie nie mogę ryzykować! – śmieję się w głos i odgarniam z jej policzka kosmyk kasztanowych włosów. Kawa i brzoskwinie. Rozchylone zachęcająco usta i jej palce drażniące skórę w okolicy karku. – Rozumiem, że nici z kolacji? – mamroczę uśmiechając się przez pocałunek, za co obrywam z otwartej dłoni w ramię.
- Jesteś niemożliwy! – Ksenia teatralnie przewraca oczami, mocno całując mnie w usta. – Najpierw deser, kochanie. – informuje zmysłowym szeptem i wariacko chichocze, kiedy biorę ją na ręce i niosę do sypialni.
Najbardziej uwielbiam ją właśnie taką. Radosną, stęsknioną, z włosami niedbale związanymi na czubku głowy, w mojej ogromnej błękitnej koszuli i wytartych dżinsach, które wyglądają jakby miały się zaraz rozpaść kiedy w pośpiechu je z niej ściągam.
- Naprawdę się cieszę, że już jesteś. – słyszę jak przez mgłę. 

Trochę nie wiem co dalej (i nie wiem - po co?), ale szatański plan powoli kształtuje mi się gdzieś na obrzeżach świadomości. Przyrzekłam sobie, że go dorwę.

10 komentarzy:

  1. jak będę w humorze, to tu przykopytkuję. Seriously.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przybij pionę, bo najwyraźniej i nastrojem się uzupełniamy.

      Usuń
    2. Jak ja tak sobie patrzę, to my się we wszystkim uzupełniamy. Znów jestem chora. Mam egzamin i chciałabym, żeby taki Michał, ale tylko TEN tutejszy Michał, tak mną operował jak Ksenią. FAJNIE ona ma.

      Usuń
  2. Ja też się cieszę, że oni tu są. Z tą całą swoją bezwarunkową miłością i radością. I spontanem. I niech ten szatański plan wyrośnie!

    OdpowiedzUsuń
  3. to jest cudowne. szatański plan niech się ziści
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziś przeczytałam to sobie od początku raz jeszcze i raz jeszcze utwierdziłam się w przekonaniu, że naprawdę lubię, gdy jest słodko. To mnie tak łechta, tam gdzieś we wnętrzu, że jest mi tak lepiej. Dużo lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja myślałam, że to Winiar :( Ksenia z KUBIAKIEM - bleee!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz mi. Jesteśmy w separacji. On na pewno lepiej Ci to wytłumaczy aniżeli ja.

      Usuń