wtorek, 6 listopada 2012

2. I nie chcę widzieć łez i nie bądź smutna więcej.


Wychodzę z hali żegnając się z chłopakami skinieniem głowy oraz krótkim „do jutra!” i wyciągam telefon z bocznej kieszeni treningowej torby. Włączam automatyczne wybieranie i po kilku taktach Schuberta w słuchawce rozbrzmiewa zmęczony głos Kseni:
- Jesteś w szpitalu? – wnioskuję gdy markotnie informuje, że nie ma jej w domu i muszę się sobą zająć przez jakiś czas, a najlepiej jakbym zrobił coś dobrego do jedzenia, bo jest wykończona. – Przyjadę po ciebie. – mówię, ignorując jej sprzeciw i wyssane z palca groźby. Wiem, że nie znosi kiedy oglądam ją w tak podłym nastroju. Kiedy wychodzi ze szpitala i potrzebuje czasu, żeby się uporać z tym co ją przerasta i na powrót odnaleźć w sobie entuzjazm. Wiem, mając przed oczami jej ściągnięte w niezadowoleniu brwi i zaciśnięte w wąską kreskę usta, że jak zwykle ma ochotę mnie zamordować, gdy oświadczam, że będę za piętnaście minut i powinna zacząć się ze wszystkimi żegnać. Ale nie dbam o to, bo wiem też, że podświadomie potrzebuje, żeby ją ktoś potrzymał za rękę i po prostu był - tylko dla niej. Nie jestem najlepszy w pocieszaniu, a już na pewno nie radzę sobie z kobiecymi łzami, ale to nie oznacza, że zawsze chcę widzieć Ksenię roześmianą i uciekam od jej słabości. Tą emocjonalność też w niej kocham. Chyba najbardziej.

*
Parkuję samochód pod przygnębiającym gmachem szpitala i po raz kolejny przemyka mi przez głowę myśl, że powinienem zabronić Kseni tu przyjeżdżać. Jest wciąż tak samo słaba jak w dniu w którym zaczepiłem ją na korytarzu intensywnej terapii i zapytałem, czy wszystko w porządku, a ona fuknęła na mnie, że to najbardziej bezrefleksyjne pytanie świata i powinienem iść sprawdzić czy nie ma mnie gdzieś indziej. To nic, że potem siedziała dobrą godzinę wypłakując mi się w ramię i zarzekała się, że to ponad jej siły i więcej tu nie wróci. Ksenia nie umiała, i w zasadzie wciąż nie umie, odpuścić, więc wraca każdej soboty i każdego sobotniego wieczora wygania mnie z pokoju szkicując jakieś abstrakcyjne, przygnębiające postacie.
- Jesteś… - uśmiecha się do mnie z wyraźnym wysiłkiem i próbuje niepostrzeżenie zetrzeć mokre ślady z policzków, co zupełnie jej nie wychodzi.
- Jestem. – przytakuję z westchnieniem i szepcząc ciche; no chodź do mnie, otaczam ją ramionami, pozwalając wtulić jej się we mnie najmocniej jak tylko potrafi. Cała drży, kiedy kojąco głaszczę ją po włosach i lekko całuję w czoło i nawet nie chcę myśleć co tym razem się stało. – Lepiej?
- Chcesz, żebym ci to opowiedziała, czy wolisz nie? – odpowiada pytaniem, unosząc na mnie błyszczące, załzawione oczy i opuszkiem palców dotyka mojego policzka. – Nie opowiem ci. – decyduje za mnie. Ksenia jest uparta. Odgarnia na plecy swoje ciemnobrązowe włosy, splata dłoń z moją i biorąc ostatni głębszy oddech wspina się na palce całując mnie krotko w usta. – Kocham cię, wiesz? – uśmiecha się z czułością. – Właściwie lubię, kiedy po mnie przyjeżdżasz, Michałku. – dodaje po namyśle i krzywi się okropnie kiedy w odpowiedzi całuję ją w nos. Uwielbiam te malutkie zmarszczki które tworzą jej się wtedy wokół oczu. Jej pełne niezadowolenia szare spojrzenie i cichutkie prychnięcie, bo szczerze tego nie znosi. Jest taka normalna z tymi bladoróżowymi ustami, zadartym nosem i ledwo widocznymi piegami na policzkach, a zarazem jedyna w swoim rodzaju. I doceniam to każdego dnia. Bo każda chwila z nią jest całkowicie wyjątkowa.

To takie, kuźwa, słodkie. Nijakie. Boże, nie wiem co się ze mną dzieje.

7 komentarzy:

  1. To takie cudowne, Susie! Bo to przecież miłość! I, jak nienawidzę narracji męskiej, tak tu ją uwielbiam. Aż dziwne... Coś czuję, że mimo wszystko za jakiś czas stanie się coś złego i już nie będzie tak ,,słodko"... Czekam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie jest nijakie! To jest po prostu genialne!!! Wszystko jest tak wspaniale napisane, że ja za każdym razem czuje niedosyt i chce więcej. Także mam nadzieje, że następny rozdział będzie bardzo szybko :):)
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zu, to nie jest nijakie; to jest uroczo słodkie. Ja nie lubuję się w czułościach, aczkolwiek mogę stwierdzić z 99procentową pewnością, że Ksenia tak.
    Muszę przyznać, że fajny z Ciebie facet. ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam emocjonalność Ksenii i to, że Kubiak się tego nie boi, mimo że nie radzi sobie z kobiecymi łzami. I że jest, kiedy trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  5. wcale nie jest nijakie. Jest rozkoszne i wzbudza pragnienie adopcji Kubiaka. I wiesz, trzeba docenić to, że potrafi być. Nie wszyscy tak mają.

    OdpowiedzUsuń
  6. A więc witaj Michale nie Michale, pseudo Piotrze i nasz wspólny garnku emocji. Gdzieś tu krążę, no i nawet jesli to nie ta hybrydyzacja, to jest wiązanie. Bo to, hm, no cóż, jest. No i to najważniejsze.

    kończę z ibuprofenem. szczególnie z tym angielskim. Ta celluloza w chusteczkach ma w sobie coś odurzającego.

    Amen.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubie słodkie, a to w dodatku nie tuczy. Yey, takie słodkie to dopiero lubię. *.* Sprzedają gdzieś takie Michały? Albo chociaż na 10 minut bym wypożyczyła...

    OdpowiedzUsuń